niedziela, 16 czerwca 2013

Waniliowe babeczki - muffinki z kremem truskawkowym i bardzo spontaniczne sobotnie spotkanie...

... z Asią.
Zaczęło się od tego że upiekłyśmy to samo ciasto. Odwrócone z rabarbarem i białą czekoladą niemalże w tym samym czasie. Prawie w tym samym czasie opublikowałyśmy. To niesamowite że zainteresował nas ten sam przepis niemalże jednocześnie. Upiekłyśmy je nie wiedząc o sobie, a wyszło prawie jak byśmy się umówiły.
Od słowa do słowa ( naszą rozmowę możecie przeczytać u Asi w komentarzach do ciasta z rabarbarem) umówiłyśmy się na sobotę. Świetnie się złożyło, bo nie miałam pomysłu na weekendowy wypiek, a hasło przewodnie rzucone przez Asię "babeczki nadziane konfiturą truskawkową i z truskawkowym kremem" brzmiało pysznie. 




Cieszyłam się bardzo z tego naszego truskawkowego spotkania. Asię znam już od dawna, jeszcze wtedy nie pisałam swojego bloga, ale chętnie odwiedzałam różne blogi kulinarne. Było ich wtedy na prawdę niewiele, a pierwsze na które zajrzałam to był blog Magdy i właśnie blog Asi. Od nich trafiłam na inne i tak to się właśnie potoczyło że i ja teraz mam swoje małe podwórko w sieci.
Asiu dziękuję za wspólne spotkanie, wspólny wypiek, że w natłoku obowiązków znalazłaś czas. Mam nadzieję że nie raz jeszcze upieczemy razem coś tak pysznego :)





Zmodyfikowałyśmy przepis na cytrynowe babeczki z jeżynami z "Kuchni" 8-2011, który pojawił się już tutaj. Zmodyfikowałyśmy tak bardzo że powstały zupełnie inne babeczki, nasze wspólne i równie wspaniałe w smaku,powstał nasz przepis. 
W cieście bardzo dobrze wyczuwalny jest smak serka, w środku niespodzianka w postaci konfitury truskawkowej. Krem robiony "z duszą na ramieniu" czy aby po dodaniu truskawek nie zrobi się z niego polewa :) W smaku dość mocno truskawkowy - z bitej śmietany, mascarpone i niezbyt słodkich tegorocznych truskawek, usztywniony białą czekoladą. W pogotowiu odrobina żelatyny - ostatnia deska ratunku, która okazała się niepotrzebna.
To było bardzo, ale to bardzo pyszne spotkanie i pełne emocji.





Ciasto: ( na 12 muffinek)
  • 2 szklanki mąki
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 szklanka cukru (do tych akurat babeczek następnym razem dała bym nieco mniej, może 2/3 szklanki)
  • ziarenka z 1 laski wanilii (dałam z dwóch lasek, ale mniejszych)
  • 120 g miękkiego masła
  • 250 g serka homogenizowanego (u mnie waniliowy)
  • 1 duże jajko
  • ok. 150 g konfitury truskawkowej 

Krem:
  • 400 g śmietany kremówki (u mnie 36%)
  • 1/2 szklanki cukru pudru
  • 10 g cukru waniliowego
  • 250 g serka mascarpone
  • 200 g białej czekolady, rozpuszczonej i wystudzonej
  • ok.280 g truskawek zmiksowanych blenderem.
 Piekarnik nagrzewamy do 175 st. C. 
Jeśli używamy metalowej formy na muffinki wykładamy dziurki papilotkami. Tym razem użyłam pojedynczych foremek silikonowych, które choć bardzo wygodne są bo nie lubię skubać potem papilotek, które często odchodzą razem z ciastem, to jednak słabo trzymały kształt ciasta, odrobina ciasta uciekła mi też podczas pieczenia. W zwykłej metalowej ciasto mi nigdy nie uciekało mimo że gniazdka były pełne. Dlatego moje babeczki takie nieco niekształtne wyszły.

Mieszamy razem mąkę, proszek do pieczenia i sól i odstawiamy.
Cukier rozcieramy i mieszamy z ziarenkami wanilii, następnie dodajemy do miękkiego masła i ucieramy na puszystą masę. Dodajemy serek i miksujemy na końcu dodając jajko.
W następnej kolejności dodajemy suche składniki i mieszamy ręcznie lub mikserem na wolnych obrotach do połączenia się składników.
Ciasto nakładamy do foremek, mniej więcej do połowy. Następnie nakładamy  po 1 łyżeczce konfitury i przykrywamy pozostałym ciastem, wypełniając gniazdka.
Muffinki pieczemy w dobrze nagrzanym piekarniku przez ok. 25 min. Pod koniec pieczenia można sprawdzić patyczkiem. Upieczone studzimy na kratce.

Przygotowujemy krem. Śmietanę ubijamy z cukrem i cukrem waniliowym na sztywno. Ubitą śmietanę dodajemy do serka mascarpone i miksujemy aby składniki się połączyły. W następnej kolejności cały czas miksując dodajemy stopniowo po 1 - 2 łyżki zmiksowane truskawki, na końcu również stopniowo po 1 łyżce białą czekoladę. Biała czekolada musi być jeszcze płynna, ale dokładnie wystudzona.
Jeśli krem wydaje się zbyt rzadki do dekoracji, a tak właśnie u mnie było, wystarczy schłodzić go porządnie w lodówce. Miskę z kremem schowałam na ok. godzinę czasu do lodówki. Po tym czasie stężał na tyle że udało się udekorować babeczki, a przygotowana na wszelki wypadek żelatyna okazała się niepotrzebna.
Z podanej ilości składników wychodzi dużo więcej kremu niż potrzeba do dekoracji. Pozostałą ilość można wykorzystać przekładając nim na przykład biszkopt, lub po prostu zmniejszyć po prostu proporcje o połowę, aby nic nie zostało.

Babeczki przed dekoracją muszą być dokładnie wystudzone. Udekorowane babeczki przechowujemy w lodówce.

Smacznego ;)






czwartek, 13 czerwca 2013

Słodki chleb z cynamonem - kolejny raz razem

Za nami kolejny wspólny weekend. Weekend magiczny, który zaowocował kolejnym wspaniałym chlebem, weekend pachnący cynamonem w dwudziestu czterech domach.
Mam nadzieję że przed nami jeszcze wiele takich chwil. 

 A pachniało u:
i u mnie.

Dziękuję Wam Dziewczyny za wspaniały i wspólny czas.



Chleb z cynamonem na nasze wspólne spotkanie zaproponowała Ewelina. 
Ewelinko, receptura absolutnie fantastyczna i bardzo za nią dziękuję. Pewnie sama, nawet jeśli bym znalazła ten przepis, nie zwróciłabym na niego uwagi. Tak rzadko piekę chleb na słodko. A tak przekonałam się i wcale nie żałuję, będę do niego wracać.

Aniu dziękuję za zaproszenie. Wspaniale było znów razem upiec chleb.


Ile nas, tyle wersji tego wspaniałego chleba. Zapraszam Was  do odwiedzenia i obejrzenia wszystkich naszych wypieków. Zobaczycie jak bardzo można powariować na temat tego jednego przepisu. A może skusicie się by go upiec?
Oryginalny przepis znajdziecie tutaj. U źródła jest to chleb pieczony na mące pszennej razowej. Ale trzeba zwrócić uwagę na to że nasza polska mąka razowa typu 2000 jest ciężka i bardziej treściwa, drożdże sobie różnie z nią radzą. Stąd pomysł aby pomieszać typy, a nawet rodzaje mąk. 
Swój chleb upiekłam na mące jasnej orkiszowej typ 700 i pszennej razowej typ 2000, wykorzystałam też do wypieku świeże drożdże zamiast instant. I to tyle moich zmian.
A sam chlebek wyszedł wspaniały, bardzo cynamonowy, aromatyczny. Ni ciemny, ni jasny. U mnie dość słodki dzięki może nie tyle zawartości samego cukru, co dużej ilości rodzynek. Fantastycznie komponują się tu orzechy, bez nich nie wyobrażam sobie tego chleba.
Mój chleb nie należy do bardzo puszystych i lekkich, a struktura jego miąższu jest chlebowa,  nie bułkowa. 





Biga:
  • 170 g mąki pszennej razowej ( u mnie 90 g mąka orkiszowa typ 700 + 80 g mąka pszenna razowa 2000)
  • 1/4 łyżeczki drożdży instant (u mnie 3 g świeżych drożdży)
  • 6 łyżek mleka (ciepłego)
  • 1/4 szklanki niesolonego roztopionego masła
  • 1 lekko roztrzepane duże jajko

Ciasto z rodzynkami:
  • 170 g mąki pszennej razowej ( u mnie orkiszowa jasna typ 700)
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 3/4 szklanki mleka
  •  filiżanka rodzynek (u mnie duża filiżanka)

Ciasto właściwe:
  • biga
  • ciasto z rodzynkami
  • 7 łyżek mąki pszennej razowej (u mnie typ 2000)
  • 1 płaska łyżeczka soli
  • 1 i 1/4 łyżeczki drożdży instant ( u mnie 15 g świeżych)
  • 3 łyżki cukru
  • 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
  • 3/4 szklanki posiekanych orzechów włoskich
Cukier cynamonowy:
  • 3 łyżki cukru
  • 2 łyżeczki mielonego cynamonu
Przygotowanie chleba rozpoczęłam od ciasta z rodzynkami. 

Ciasto z rodzynkami: Mieszamy mąkę sól i mleko do połączenia składników i krótko zagniatamy. Następnie dodajemy rodzynki i wyrabiamy do momentu aż równomiernie rozłożą się w cieście.
U mnie to ciasto wyszło dość rzadkiej konsystencji, w zasadzie wystarczyło składniki wymieszać łyżką, ale to zapewne dlatego że użyłam do tego ciasta lekkiej orkiszowej mąki.
Ciasto z rodzynkami pozostawiamy pod przykryciem na ok. 12 do 24 godz. Zostawiłam na 12 godz.
Na ok. 3 godziny przed końcem tego czasu czasu przygotowałam bigę.

Biga: Rozpoczęłam od przygotowania rozczynu drożdżowego. Rozpuściłam drożdże w ciepłym mleku i szczyptą cukru i pozostawiłam na kilka minut aby się uaktywniły. Jeśli użyjecie drożdży instant możecie je dodać wprost, z innymi składnikami.
Mieszamy wszystkie składniki, dodajemy rozczyn drożdżowy i wyrabiamy aż składniki dobrze się połączą. Odstawiamy ciasto na godzinę, a po tym czasie ponownie wyrabiamy przez minutę. Bigę umieszczamy w naoliwionej misce i pod przykryciem pozostawiamy na ok. 2 godziny. 
Bigę można także przygotować wcześniej, na 8 godzin przed użyciem i przechowywać w lodówce najdłużej do 3 dni.

Ciasto właściwe: Rozpoczęłam od przygotowania rozczynu drożdżowego. Wymieszałam świeże drożdże z odrobiną ciepłego mleka (ok. 1/5 szklanki) i ok. 1/4 łyżeczki cukru. Odstawiłam na kilka minut aby drożdże się uaktywniły.
Mieszamy wszystkie składniki oprócz orzechów aż powstanie miękka kula ciasta. Ciasto wyrabiamy przez ok 3-4 minuty. W następnej kolejności dodajemy posiekane orzechy i wyrabiamy aż orzechy równomiernie rozłożą się w cieście. Ciasto pozostawiamy na ok. 5 minut aby odpoczęło, a po tym czasie wyrabiamy przez ok. 1 minutę dla wzmocnienia glutenu. Formujemy kulę i umieszczamy w naoliwionej misce i pozostawiamy pod przykryciem do czasu aż ciasto zwiększy objętość ok. półtora raza.

Po tym czasie wałkujemy ciasto na prostokąt i 3/4 powierzchni posypujemy cukrem cynamonowym. Zwijamy ciasto w długi bochenek, czyli w rulon jak roladę dostosowując długość do formy (piekłam w keksówce 30x11 cm i wydaje mi się że proporcje są idealne na taką właśnie formę), sklejamy jego końce i układamy w natłuszczonej (lub wyłożonej papierem do pieczenia) formie "szwem" do dołu.
Tak uformowany chleb pozostawiamy do podwojenia objętości..

Piekarnik nagrzewamy do 200 st. C.
Wkładamy chleb do nagrzanego piekarnika i od razu obniżamy temperaturę do 165 st. C i pieczemy przez ok. 20 min. Jeśli trzeba obracamy formę i pieczemy kolejne 25-40 min, aż chleb równomiernie się zrumieni. 
Piekłam przez ok. 40 - 45 min bez obracania formy. Po ok. 25 min. przykryłam chleb z wierzchu folią aluminiową, bo wydawało mi się że zbyt szybko się zrumienił i potem piekłam dalej. Pierwszy raz piekłam chleb w temperaturze opadającej do 165 st. C, z tego względu wolałam potrzymać go nieco dłużej w piekarniku. Chleb bardzo ładnie się upiekł.
Po upieczeniu i wyjęciu z piekarnika chleb wyjmujemy z formy i studzimy na kratce.

Smacznego ;)




czwartek, 6 czerwca 2013

Odwrócone ciasto z rabarbarem i białą czekoladą i... mały sukces w tle :)

Sukcesy. Cieszą nas zawsze -  i te duże, i te całkiem małe. Udało się coś z czym przez ostatnie kilka miesięcy mieliśmy problem. Przepraszam za małą odskocznię od głównej tematyki bloga, ale cieszę się tak bardzo, że nie mogę o tym nie napisać.
Nigdy nie walczyłam na siłę o to by Dzieć mój polubił czytanie. Tym bardziej że od zawsze widziałam to że Jego umysł woli matematykę, przyjaźni się z komputerem, grami, lubi strategię i "kombinowanie" przy tym na wszelkie sposoby. Kiedy od września ubiegłego roku Dzieć poszedł do pierwszej klasy byłam tego na 100 % pewna. No cóż skoro jest "matematyczny", to z humanistyką będzie pod górkę. Bo tak jest zwykle. 
Tym bardziej nie mam pojęcia co mi strzeliło do głowy by w prezencie na Dzień Dziecka kupić mu właśnie książkę. Właściwie byłam prawie pewna że to będzie moja porażka, kompletnie nie trafiony prezent. Nawet sama na siebie byłam zła za ten "genialny" pomysł. Ale gdzieś tam w głębi miałam jednak nadzieję że może gdy ta książka będzie właśnie prezentem, będzie wyjątkowa :) podarowana w tym szczególnym dniu... może nabierze innego wymiaru... 
"Najnowsze Przygody Mikołajka" Sempe i Gościnny'ego zdziałały cuda. Dzieć czyta sam, czytamy razem, niektóre opowiadania nawet po kilka razy. O tym że fotografia klasowa to bardzo ważna rzecz, a dziewczyny są strasznie dziwne, ale nawet można się z nimi fajnie bawić. Bo przecież chłopaki się lalkami nie bawią, ale zrobić z lalki więźnia to jest już coś :)
 Śmiejemy się przy tym do łez :)




A ciasto bardzo polecam bo jest pyszne. Słodycz ciasta z białą czekoladą i aromatem skórki pomarańczowej przełamana kwaskowym smakiem rabarbaru to bardzo ciekawe połączenie.
Przepis pochodzi z ostatniego numeru "Kuchni" (nr 6-2013). Jest to rysunkowy przepis (z ostatniej strony), więc nie wiem czy wszystko dobrze zinterpretowałam. Bardzo lubię te przepisy, bo jednak co nieco dopowiedzieć muszę sobie sama.
Na 100% pewna nie jestem, ale wydaje mi się że składniki powinny mieć temperaturę pokojową, czyli to co trzeba należy wyjąć wcześniej z lodówki.




Składniki:
na tortownicę o średnicy 23cm
  • ok. 1/2 kg rabarbaru  (moim zdaniem to za dużo na formę tej wielkości. Co prawda przepis nie mówi o wielkości tortownicy, ale ilość ciasta na tą wielkość jest odpowiednia. U mnie wystarczyło ok. 200 g)
  • 1 1/2 szklanki cukru (najlepiej drobnego)
  • 100 g miękkiego masła + ok 50 g masła do smarowania formy
  • skórka otarta z 1 pomarańczy
  • 3 jajka
  • 1 2/3 szklanki mąki
  • 1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 szklanka śmietany 18%
  • 100 g białej czekolady pokrojonej na małe kawałki.
Piekarnik nagrzewamy do 175 st. C.

Rabarbar przekroić na pół wzdłuż łodyg, przecinamy je także na mniejsze kawałki w poprzek, niekoniecznie równe - tak aby zmieściły się w tortownicy. Rabarbar zasypujemy 1/2 szklanki cukru, mieszamy tak aby rabarbar otoczył się cukrem i pozostawiamy na czas wyrobienia ciasta.

Mikserem ucieramy 100 g miękkiego masła z cukrem i całymi jajkami. Następnie dodajemy skórkę pomarańczową, śmietanę, oraz mąkę wymieszaną z proszkiem dopieczenia i przesianą przez sitko. Całość krótko miksujemy do chwili połączenia się składników.

Tortownicę smarujemy masłem, na dnie układamy pokrojony rabarbar.

Do ciasta dodajemy pokrojoną białą czekoladę i mieszamy. Tak przygotowane ciasto wylewamy na rabarbar.

Tortownicę z ciastem wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy przez 50 min. Dla pewności pod koniec pieczenia warto sprawdzić patyczkiem. Patyczek pozostaje wilgotny, bo ciasto jest dość wilgotne, ale nie oblepiony ciastem.

Po upieczeniu wyjmujemy ciasto z piekarnika i lekko studzimy w tortownicy, aby odparowało. Następnie zdejmujemy obręcz, kładziemy talerz lub paterę na cieście i całość obracamy do góry dnem. Pomagając sobie nożem odklejamy dno tortownicy od ciasta, tak aby rabarbar został na cieście.

Smacznego ;)





sobota, 1 czerwca 2013

Na Dzień Dziecka...

" ...Dorośli lubią liczby. Kiedy się im opowiada o nowym przyjacielu, nigdy nie pytają o rzeczy najważniejsze. Nigdy nie zastanawiają się: "Jaki jest timbre jego głosu? Jakie są jego ulubione zabawy?Czy zbiera motyle?" Pytają za to "Ile ma lat? Ilu ma braci? Ile waży? Ile zarabia jego ojciec?" I dopiero wtedy mogą uznać że wiedzą o nim wszystko. Jeśli powiesz dorosłym: "Widziałem piękny dom z różowej cegły, z pelargoniami w oknie i gołębiami na dachu..."- nie są nawet w stanie go sobie wyobrazić. Trzeba im to określić: "Widziałem dom za sto tysięcy franków". Wtedy dopiero wykrzykną: "Jaki śliczny dom!"
  Podobnie jeśli powiecie dorosłym: "Dowodem istnienia Małego Księcia jest to, że jest zachwycający, śmieje się i życzy sobie baranka. Kiedy ktoś pragnie baranka, stanowi to dowód że istnieje naprawdę" -wzruszą tylko ramionami i powiedzą ci, żeś dzieciuch! Ale jeśli powiesz dorosłym: Planeta, z której pochodzi to asteroid B 612", to nabiorą zaufania i dadzą Ci spokój, wycofując się z pytań. Tacy już są. I nie można im mieć tego za złe. Dzieci powinny być bardziej wyrozumiałe dla dorosłych. Ale oczywiście ci którzy jak my znają życie, śmieją się z liczb!..."

-Antoine De Saint-Exupery "Mały Książę"


Ja uwielbiam, a Wy?
Myślę że i w nas, dorosłych drzemie dziecko. Czasem niewiele przecież trzeba aby je w sobie obudzić :) 
Jeśli się mocno postaracie na zdjęciu poniżej ujrzycie czerwone, dojrzałe poziomki :) Dacie radę jeśli bardzo zechcecie :) Prawda że pysznie wyglądają?





Życzę spełnienia marzeń Dużym i Małym :)


I jeszcze... Kto pamięta? :)



LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...